Archiwalne wstępniaki Geotekstu (2004-2007)
Styczeń 2004 | Luty 2004 | Marzec 2004 | Kwiecień 2004 | Maj 2004 | Czerwiec 2004 Lipiec-Serpień 2004 | Wrzesień-Październik 2004 | Listopad 2004 | Grudzień 2004 Styczeń 2005 | Marzec 2005 | Czerwiec 2005 | Wrzesień 2005 | Październik 2005 Styczeń 2006 | Lipiec 2006 | Styczeń 2007 | Sierpień 2007
[Styczeń 2004]
Witamy! Od momentu powstania stron Geotestu minęły już 2 lata. Przez cały ten czas, z wielką przyjemnością zamieszczaliśmy w dziale "newsy" bieżące informacje geotechniczne i ogólnobudowlane powiązane z problematyką geotechniczną i fundamentową. Niedawno narodziła się idea stworzenia czegoś co poprawiłoby formę przekazu informacji, tak aby były one bogatsze i bardziej interesujące. Szybko powstał pomysł stworzenia czasopisma internetowego (tzw. e-zin'a). Trzeba było jeszcze wymyślić nazwę. Po krótkim namyśle padło na Geotekst bo nazwa ta kojarzy się zarówno z firmą jak i tekstem o tematyce geotechniczno-budowlanej. W naszym miesięczniku zajmiemy się właśnie taką tematyką. Przewidujemy także pewne ilości artykułow, reportaży i informacji na temat nowych budowli i technologi. Chcemy informować o konferencjach naukowych i popularnonaukowych, spotkaniach informacyjnych, nowych książkach i nowościach związanych z rynkiem budowlanym. Stały kontakt z firmami zajmującymi się specjalistycznymi technologiami fundamentowym pomoże nam zapoznać czytelników z nowościami w tej dziedzinie. W każdym numerze opiszemy i przedstawimy na fotografiach nasze geotechniczne doświadczenia. W serwisie informacyjnym będzie można odnaleźć wiadomości bieżące dotyczące aktualnych problemów natury technicznej, organizacyjnej czy prawnej. Mamy nadzieję że wszyscy inwestorzy, developerzy, wykonawcy, projektanci, studenci i koledzy geotechnicy znajdą w każdym numerze coś dla siebie. Wszelkie uwagi krytyczne i mniej krytyczne prosimy przesyłać korzystając z adresu poczty elektronicznej Geotestu Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Luty 2004]
Styczeń minął niepostrzeżenie. Pogodą przypominał zimy sprzed lat. Prawie cały czas utrzymywał się całkiem spory mróz, a ziemię przykrywała warstwa śniegu Pomimo nocnych spadków temperatury przykryty białą pierzyną grunt przemarzł w stolicy nieznacznie i z powodzeniem można było wykonać otwory badawcze bez konieczności używania mechanicznego sprzętu. W styczniu zauważyliśmy wzmożone zainteresowanie badaniem gruntu ze strony inwestorów indywidualnych. Prawdopodobnie obawa przed zapowiadanym wejściem podatku VAT powoduje pośpiech inwestorów, którzy zwykle zaczynali działać wraz z nadejściem wiosny. Wszyscy narzekamy na spowolnienie rynku budowlanego. Budownictwo, przez niektórych określane jako parowóz gospodarki, nie może ruszyć z kopyta. Zastanawiam się, czy w ogóle parowóz może ruszyć z kopyta, choć częścią parowozu jest słowo "wóz". Tym bardziej mieszane uczucia budzą nieustanne wrzawy toczące się wokół większości nowych projektów budowlanych. Niemal co tydzień możemy przeczytać, że ktoś protestuje przeciwko planowanej, w jego otoczeniu inwestycji. W styczniowych numerach "Gazety Wyborczej" przeczytałem o dwóch takich protestach. W numerze z 19 stycznia opisany został projekt budowy luksusowego apartamentowca tuż przy granicy Parku Łazienkowskiego Profesor Marek Kwiatkowski, dyrektor Łazienek Królewskich, jest oburzony. Nie chce żeby w odległości 50 metrów od pałacu Myślewickiego powstał czterokondygnacyjny budynek. I wcale mu się nie dziwie, ale przecież inwestor kupił ten teren od gminy Centrum, zapewne za duże pieniądze, nie po to żeby wybudować sadzawkę z pływającymi amurami. 24 stycznia kolejny skandal. Firma Marvipol uzyskała pozwolenie i rozpoczyna budowę dziesięciopiętrowego apartamentowca u zbiegu ulic Kazimierzowskiej i Różanej na Starym Mokotowie, w miejscu otoczonym przez przedwojenne czteropiętrowe kamieniczki. Oburzają się okoliczni mieszkańcy i architekci. Jak będzie wyglądał tak wysoki budynek pośród niskiej starej zabudowy? Rzeczywiście można mieć wątpliwości czy budynek pasuje do otoczenia. Jeżeli taki budynek został zaprojektowany, to znaczy że zostały wydane warunki zabudowy zezwalające na wznoszenie budynku o takiej wysokości. Dlaczego więc "warunki" pozwalają na budowę wysokiego budynku? Czy dlatego że w przepisach panuje bałagan?. Czy nie ma szczegółowego planu zagospodarowania? Nawiasem mówiąc na działce panują niezwykle trudne warunki geologiczne, wymagające skomplikowanego i kosztownego fundamentowania. Prawdopodobnie budowa małego budynku była ekonomicznie nie uzasadniona. W Paryżu już dawno opracowane zostały jasne i klarowne przepisy dotyczące warunków jakie muszą spełniać budynki wznoszone w centrum miasta. Ściśle określona jest liczba kondygnacji i nie zdarza się, aby obok ciągu budynków o sześciu kondygnacjach wyrastały wieżowce. Gdy spogląda się na Paryż ze szczytu wieży Eiffla to nad niemalże płaską powierzchnią dachów górują jedynie wieże kościołów. Takich jednoznacznych i klarownych przepisów, nie tylko w budownictwie, życzę wszystkim czytelnikom i nie tylko. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Marzec 2004]
Wiosna za pasem, choć w Warszawie początek marca jeszcze zimowy ze śniegiem i mrozem. Na szczęście mróz niewielki i na budowach prace toczą się bez większych przeszkód. Szczególnie widać to na dużych budowach. Złote Tarasy przy Dworcu Centralnym rosną w oczach. Trwa budowa kolejnego gigantycznego wieżowca przy rondzie ONZ. Wraz z nastaniem ciepła ruszy budownictwo indywidualne, zwykle uśpione zimą. Wszyscy zastanawiają się, jaki dla budownictwa będzie rok naszego wejścia do Unii. Co zmieni się w maju? Jak VAT wpłynie na ruch budowlany? Z danych GUS wynika, że w 2003 roku oddano do użytku 163 600 mieszkań, czyli o 67.6 % więcej niż w 2002 roku. Blisko 72 % wszystkich mieszkań oddanych do użytku w 2003 roku stanowiło budownictwo indywidualne. Inwestorzy indywidualni wybudowali przeszło 117 000 mieszkań o przeciętnej powierzchni użytkowej 138.5 metra kwadratowego. Czy w 2004 roku utrzyma się to tempo wzrostu? Na odpowiedź musimy poczekać kilka miesięcy. Rynek inwestorów indywidualnych jest szczególnie łasym kąskiem dla licznej grupy geotechników. Od kilku lat na łamach popularnych czasopism poświęconych budownictwu propaguję badania geotechniczne dla budownictwa jednorodzinnego. Odnoszę wrażenie, że coraz częściej te niewielkie budynki projektowane są przy wykorzystaniu dokumentacji geotechnicznych. Na początku marca wykonywaliśmy badania dla posadowienia garażu dostawionego do wolnostojącego budynku jednorodzinnego. - Panie, po co takie badania pod garaż? Przecież dom stoi i nic się złego nie dzieje -irytował się właściciel. Chciałem wytłumaczyć, dlaczego jest to istotne, ale właściciel zniknął w drzwiach budynku. No i proszę, pod metrową warstwą gruntów nasypowych nawierciliśmy grunty organiczne, torfy i namuły. Te słabe, nie nadające się do posadowienia grunty występowały do głębokości 3.0 metry ppt. Posadowienie fundamentów na głębokości jednego metra byłoby zapewne przyczyną powstania rys i spękań. W zeszłym roku zajmowaliśmy się domem jednorodzinnym, który silnie popękał po dostawieniu do ściany szczytowej garażu. W podłożu występowały słabe grunty. Fundamenty domu posadowiono na głębiej zalegających gruntach nośnych. Garaż oparto płytko. Osiadające fundamenty garażu pociągnęły ściany budynku. Budynek popękał, a właściciel rozebrał garaż. Tę krótką historię dedykuję wszystkim inwestorom. Miejmy nadzieję, że nie zniszczą nas zmiany przepisów, a co najmniej co drugi inwestor zdecyduje się zbadać grunt na swojej działce. Panowie geotechnicy budzić się z zimowego snu! Czeka nas 60 tysięcy terenów do zbadania. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Kwiecień 2004]
Z początkiem kwietnia wyraźnie odczuwamy klimat zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Wzmożony ruch na ulicach i w sklepach, wystawy przyozdobione pisankami, żółtymi kurczakami i barankami. Na naszych świątecznych stołach pojawią się tradycyjne świąteczne baby i mazurki. Tegoroczne święta to ostatnie Święta Wielkiej Nocy w Polsce, która jeszcze nie należy do Unii Europejskiej. Mam głęboką nadzieję, ze nasza obecność wśród zjednoczonych państw Europy nie zmieni przez lata utrwalonych zwyczajów i tradycji. Nie zniknie tłum ludzi wędrujących w Wielką Sobotę ze święconką, rodziny nadal wspólnie odwiedzać będą groby Chrystusa w Kościołach, a w poniedziałek świąteczny będziemy budzeni przez dzieci, oblewające nas wodą. Jak zwykle w okresach przedświątecznych ruch budowlany, tak jak i inne dziedziny gospodarki, nieco zwolnił tempo. Jedynie inwestorzy indywidualni, szukający ostatniej szansy na budowę z niskim vatem, są aktywni bardziej niż zazwyczaj. W marcowym wstępniaku zapowiadałem ożywiony ruch w budownictwie jednorodzinnym i jak na razie jest on widoczny. Oby nie była to tylko sprawa zmiany podatków. Tegoroczna wiosna obfita była w deszcze, śniegu też było trochę, a nieprzemarznięta ziemia chętnie chłonęła wodę Gdy grunt jest przemarznięty woda roztopowa i opadowa szybciej paruje niż filtruje w grunt. W przeciwnym razie występują wysokie stany wody gruntowej. Geolog czy geotechnik powinien przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje. Zgodnie z obowiązującymi przepisami osoba wykonująca dokumentację geotechniczną winna jest nie tylko precyzyjnie opisać budowę geologiczną, ale także przewidzieć zmiany jakie mogą nastąpić w środowisku. Należy przewidzieć niebezpieczeństwo wystąpienia osuwiska, uplastycznienia gruntu, czy zmiany poziomu wody gruntowej. Czasami jednak, pomimo wiedzy i doświadczenia, nie jesteśmy w stanie przewidzieć co może wydarzyć się na badanym terenie. W pierwszych dniach kwietnia mieszkańcy domów położonych w Warszawie w sąsiedztwie ulicy Wał Miedzeszyński ze zdziwieniem stwierdzili, że ich przez lata suche piwnice zostały zalane wodą. Piwnice suche były nawet w czasie alarmowych stanów wody w Wiśle. Tym bardziej uzasadnione było ich zdziwienie. Co spowodowało tak dramatyczną sytuację? Jak to często w życiu bywa, przyczyna była prozaiczna. To budujący nową jezdnię Wału Miedzeszyńskiego spiętrzyli wodę w kanale Nowe Ujście. Spiętrzenie wody miało ułatwić wykonanie pierwszego etapu budowy przeprawy przez kanał, spowodowało jednak, że podniósł się poziom wody gruntowej na terenach sąsiadujących z jego biegiem. Czasami bywa odwrotnie. Gdy przystępowano do budowy budynku Babka Tower, rozważano różne koncepcje realizacji inwestycji. Wysoki poziom wody gruntowej był przeszkodą utrudniającą budowę podziemnych garaży. Gwałtownie poszukiwano rozwiązań, które nie powodowałyby znacznego zwiększenia kosztu budowy. Podziemne garaże Babka Tower udało się wykonać bez kłopotu, korzystając z obniżonego przez sąsiada poziomu wody gruntowej. Takich miłych niespodzianek nie tylko budującym i nie tylko w związku ze Świętami Wielkiejnocy życzy wszystkim naszym czytelnikom. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Maj 2004]
W Warszawie nasze przystąpienie do Unii Europejskiej odbyło się z wielkim hukiem. Początkowo był to huk młotków, którymi przybijano płyty i sklejki do witryn sklepowych, okien restauracji i biur. Odbywający się w ostatnich dniach kwietnia w stolicy Szczyt Ekonomiczny sprawił, że Warszawa tuż przed uroczystą chwilą wyglądała jak wymarłe miasto. Sytuację ratowała policja, która robiła co mogła, żeby zapełnić wyludnione ulice. Już kilka dni wcześniej nie działało wiele biur i instytucji. Do ostatniej chwili nie było pewne, czy nie zostanie na kilka dni zatrzymana budowa centrum handlowego Arkadia. Pan prezydent przepraszał uczestników Szczytu Ekonomicznego i zapewniał, że Warszawa zwykle wygląda zupełnie inaczej. A jeszcze nie tak dawno przed robotniczym świętem, które ? przypominamy młodym czytelnikom - przypadało 1 maja, Warszawa tętniła życiem. Pozabijane dziś witryny jaśniały wtedy czerwienią flag, kwiatami i proporczykami. Miasto przyozdobione było hasłami i portretami partyjnych przywódców. Do stolicy zjeżdżały delegacje z całego kraju, by uświetnić swoją obecnością, wielką pierwszomajową manifestację. Co prawda zdecydowana większość uczestników przyjeżdżała bo musiała, ale to temat na inną rozprawę. Tym razem do Warszawy zjechali z różnych stron kontynentu przeciwnicy Unii Europejskiej. Przyjechali by zademonstrować swa niechęć dla koncepcji globalizacji. Wielogodzinny pochód mieszkańców socjalistycznej ojczyzny został zamieniony na przemarsz przeciwników wspólnej Europy. Dzięki tej wielkiej transformacji w sobotnią noc staliśmy się "prawdziwymi Europejczykami". Szczęśliwie przed nami były jeszcze dwa wolne dni i czas na przemyślenia. W poniedziałek przypadało święto 3 maja i okazało się, że to narodowe święto można uroczyście obchodzić także będąc członkiem europejskiej wspólnoty. Być może postaramy się też by dzień ten stał się świętem całej Europy, bo to wszak my byliśmy pierwszymi twórcami tak demokratycznej konstytucji. We wtorek już po świętach życie toczyło się dalej i nie dało się zauważyć jakiś radykalnych zmian. Wszystko przed nami. Panie i panowie inżynierowie do dzieła. Ruszajmy do ataku na europejskie rynki. Europa stoi przed nami otworem. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Czerwiec 2004]
Na rynku budowlanym daje się zauważyć pewien zastój. Widoczny jest on w pracowniach architektonicznych i w biurach obrotu nieruchomościami. W Warszawie wszystkiemu zawinił brak planów szczegółowych. Pierwszego stycznia 2004 roku przestały obowiązywać stare plany ogólne (dwukrotnie przedłużano ich ważność). Nie ma planu, każdą więc działkę trzeba traktować indywidualnie. Na warunki zabudowy czeka się pół roku albo dłużej. Wydając warunki zabudowy, urzędnicy oceniają jaki rodzaj budynków znajduje się na sąsiednich działkach. Istotne są ich funkcja, wysokość, usytuowanie. Stawiane warunki wynikają z rodzaju okolicznej zabudowy: jeżeli w sąsiedztwie wszystkie domy mają dwie kondygnacje, nasz dom też będzie mógł mieć tylko dwie kondygnacje. Jeżeli nasza działka położona jest pomiędzy budynkami o zróżnicowanej wysokości, możemy wybudować dom o wysokości będącej średnią wysokością budynków sąsiadów. Sytuacja komplikuje się, gdy chcemy wybudować dom na działce budowlanej otoczonej niezabudowanymi parcelami. Jeżeli w sąsiedztwie budynków nie ma, liczba kondygnacji sąsiadów równa się zero. Wówczas i my możemy mieć tylko ?0? kondygnacji. Niestety nie widać światła w tunelu i nie wiadomo kiedy zostaną sporządzone i uchwalone nowe plany. Władza się nie spieszy. Wpadły mi w ręce "Przepisy budowlane władz Królestwa Polskiego". I tak: postanowieniem Rady Administracyjnej z 3 lutego 1816 roku zapewniono ulgę w kwaterunku i opłacaniu podatków skarbowych dla domów nowo wymurowanych w Warszawie. 26 listopada Warszawa uzyskała ze skarbu publicznego pożyczkę w wysokości 300 tys. złotych do wykorzystania co roku w okresie 23 lat na wsparcie "budujących się". Państwo postawiło sobie za cel przyspieszenie ruchu budowlanego stolicy (ciągle mowa jest o początku XlX wieku). W tym roku przeznaczono dodatkową kwotę 180 tys. złotych na wsparcie dla budujących się "po odleglejszych ulicach Warszawy". Wspaniałe jest rozporządzenie z 30 listopada, rozwijające dotychczasowe przepisy o zabudowie placów pustych. Brzmiało ono następująco: "gdzie place (puste) dla szczupłości nie są zdolne do zabudowania, tam Komisja Wojewódzka poda projekt jakim by zapobiec można, żeby te place nie szpeciły ulic". Ponadto zdecydowano że: "W pierzei ulicy można by zbudować budynek parterowy pod warunkiem, że jego konstrukcja umożliwia nadbudowę dwóch kondygnacji". Blisko dwieście lat temu ówczesne władze starały się napędzić ruch budowlany. Dziś, w miesiąc po przystąpieniu do Unii, nie mamy planów i nic nie wskazuje na to, że szybko powstaną. W maju, w popłochu przed wprowadzeniem VAT-u kupowano działki, a w czerwcu okazało się, że gdy budujemy dom dla siebie VAT nie obowiązuje. Szkoda, że ktoś nie powiedział tego wcześniej. Na szczęście zbliża się lato i urlopowa pora i może to poprawi nam trochę nastrój. Czego sobie i Państwu życzę. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Lato 2004 / Lipiec-Sierpień]
Pierwszego sierpnia minęła 60 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Stolica obchodziła tę rocznicę bardzo uroczyście. Warszawa świętująca Powstanie była wspaniałym, tętniącym życiem miastem. Na ulicach pełnych ludzi można było zobaczyć harcerzy z całego świata, staruszków poruszających się o kulach i na wózkach. Ci ostatni, ubrani w białe koszule z powstańczymi opaskami, promienieli szczęściem i radością. Na Mokotowie uroczystości rozpoczęły się od pochodu weteranów Pułku Baszta. Byli powstańcy w asyście ułanów na koniach przemaszerowali z Parku Dreszera do Pałacyku Szustra. W mieście miały miejsce apele, koncerty i przemówienia. Można było dostrzec kwiaty i wieńce, ordery i łzy. Gdy nocą na miejscach straceń zapłonęły znicze, zobaczyliśmy jak wiele jest takich miejsc w mieście. Przy ulicy Przyokopowej, w starej elektrowni tramwajowej, otwarte zostało od dawna oczekiwane Muzeum Powstania Warszawskiego. W tym najnowocześniejszym muzeum w Polsce umieszczono kilkanaście tysięcy powstańczych pamiątek. Ślady Powstania ciągle jeszcze znaleźć można w wielu miejscach miasta. Dziury po pociskach widoczne są na ścianach opisywanych w "Geotekście" budynków Pasty i kościoła św. Augustyna przy ulicy Nowolipki. Gąsienica z bezzałogowej tankietki, kierowanej za pomocą przewodu, została wmurowana w ścianę Katedry św. Jana. Tankietka, zwana "Goliatem", eksplodowała na ulicy Kilińskiego. Tragiczne wydarzenia z czasów drugiej wojny światowej; obrona Warszawy, Powstanie w Getcie i wreszcie Powstanie Warszawskie pozostawiły również trwały ślad geologiczny. Na terenie całego Muranowa, gdzie znajdowało się getto, w podłożu zalega kilkumetrowa warstwa gruzów. Wiele domów posadowionych zostało bezpośrednio na tej warstwie. Gruzy pokrywają niemal całą powierzchnię niezabudowanej, lewobrzeżnej części miasta. Pod terenem znajdują się ciągle jeszcze zasypane piwnice, niektóre wypełnione gruzem, niektóre z tylko z wierzchu przykryte warstwą ziemi. W czasie prowadzonych prac geologicznych przy ulicy Przemysłowej w Warszawie, nawiercono stare piwnice. Po przebiciu przeszkody, którą okazał się stary strop, otworzył się widok pustej przestrzeni o wysokości przeszło dwa metry. Gdy wykonywano wykopy pod Centrum Olimpijskie przy Wybrzeżu Gdyńskim, odkopane zostały nasypy znacznej miąższości. Tu po wojnie wysypywano gruzy ze zniszczonej części miasta. Koparki odsłoniły zniszczone stare sprzęty, fragmenty mebli i innych sprzętów domowych. Skarpa przy Warszawiance w całości zbudowana jest z gruzów Warszawy. Miąższość nasypów, w tym miejscu przekracza kilkanaście metrów. Wydarzenia historyczne często wywierają trwałe piętno w budowie geologicznej. Przed kilku laty prowadziłem badania na działce, na której w płytkich warstwach gleby znaleźć można było carskie monety. Na przełomie XIX i XX wieku nieopodal znajdowały się carskie koszary. Oficerowie zabawiali się strzelaniem do wyrzucanych w powietrze monet. W ziemi pozostały ślady carskiej niewoli. Na tarasie wiślanym w okolicach Sandomierza znany jest poziom zwany poziomem łusek karabinowych. Łuski, które można wygrzebać w piasku to pozostałość walk toczonych w czasie pierwszej wojny światowej. Z biegiem lat poziom łusek został przykryty dwu metrową warstwą osadów powodziowych. Może gruzy z ostatniej wojny kiedyś określone zostaną jako poziom Powstania Warszawskiego. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Wrzesień-Październik 2004]
Skończyły się wakacje a wraz z nimi swobodne poruszanie się po mieście. Znowu w newralgicznych punktach miasta tkwimy w korkach i nic nie wskazuje na to żeby sytuacja uległa poprawie w najbliższych latach. Dzieci i młodzież ruszyły do szkół, studenci korzystają z ostatniego miesiąca wakacji, albo odrabiają zaległości i próbują zdać egzaminy nie zaliczone w letniej sesji. Wszyscy zastanawiają się jaka będzie ta pierwsza po naszym wejściu do Unii jesień. Jak wiadomo Produkt Krajowy Brutto wzrasta, wzrasta też inflacja, a jak doniosła ostatnio prasa na rynku obserwuje się stały wzrost cen mieszkań. Znawcy tematu twierdzą, że ten proces będzie postępował. Cieszą się oczywiście developerzy, bo cena na ich produkty rośnie. Jak na razie nie maleje popyt na mieszkania i wróży to wzrost w budownictwie. Oby tak było. W październiku zostanie oddany pod Poznaniem kolejny odcinek autostrady - Komorniki - Nowy Tomyśl o długości 100 km. Razem z wcześniej oddanymi odcinkami Komorniki - Krzesiny, Krzesiny - Września i Września - Konin będziemy mieli 200 kilometrowy odcinek autostrady. Powinniśmy się cieszyć, że przybywają nam drogi z prawdziwego zdarzenia, ale zastraszające są ceny jakie musimy płacić za korzystanie z nowo otwartych odcinków. Z bilansu cen wynika, że opłata za przejazd autostradą jest wyższa od kosztu paliwa! W efekcie gros kierowców rezygnuje z autostrady i podróżuje starą drogą. Myślę, że nie chodzi nam o to by budować autostrady-widma, lecz o to, by poprawić stan naszego drogownictwa i bezpieczeństwa na drogach. We wrześniowym numerze "Geotekstu" pojawił się lżejszy wakacyjny temat o Słowińskim Parku Narodowym. W najbliższych numerach jesienno?zimowych chcemy kontynuować takie wakacyjne tematy. Wkrótce planujemy zacząć prezentować na naszych stronach pracownie architektoniczne, firmy developerskie i firmy zajmujące się fundamentowaniem specjalnym. W miarę możliwości będziemy także opisywać ciekawe realizacje i nowe technologie. W numerze wrześniowo-październikowym znajdą państwo tekst poświęcony budowie osiedla mieszkaniowego na Mokotowie. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Listopad 2004]
Nikt się tego nie spodziewał, a na pewno nie osoby niezwiązane ze środowiskiem projektantów norm geotechnicznych. Z chwilą gdy zacznie obowiązywać nowa norma "Geotechniczne badania i testy - Identyfikacja i klasyfikacja gruntów" (PN EN ISO - 14688-1-2002) w Polsce zginą gliny. Te powszechnie występujące w naszej ojczyźnie grunty jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się w iły lub pyły. Zastanawiam się też, czy jednocześnie utracimy podłoża gliniaste, glinianki i gliniane koguciki, które ciągle jeszcze można kupić choćby na rynku w Kazimierzu nad Wisłą. Żegnając się z łezką w oku z wszechobecnymi glinami, witamy zawsze kłopotliwe pyły. Pyły urosną w sile i obok pyłów drobnych i średnich występować będą także grube. Już wkrótce będziemy mogli kąpać się w pylankach (kto woli w ilankach) a na targach dzieci będą wyciągały rączki po pylaste koguciki. Rozumiem, że musimy dostosować nasze normy do norm europejskich, ale we wszystkim musi być jakiś umiar i zdrowy rozsądek. Nie słyszałem, żeby szykowano zmiany nazw innych materiałów czy produktów. I dobrze, bo wcale nie chcę zamawiać w barze zamiast flaków wołowych po warszawsku wstążek mięsnych karbowanych po europejsku. Czy aby projekt nowej normy nie jest projektem na pyłowych nogach? Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Grudzień 2004]
Nadszedł grudzień, ostatni miesiąc roku, okres podsumowań i ocen minionego czasu. Na rynku budowlanym dał się zauważyć wyraźny wzrost gospodarczy. Wiele firm "narzeka? na nadmiar pracy, choć, co często jest podkreślane, bogactwo zleceń nie przekłada się bezpośrednio na wzrost wpływów do kas przedsiębiorstw. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, znacznie wzrósł rynek konkurencji, co zmusiło wiele firm do obniżenia wycen i zmniejszenia zysków. Po drugie, upadające przedsiębiorstwa dla przetrwania przedstawiają zaniżone wyceny, często mniejsze od poniesionych kosztów. Postępowanie takie automatycznie obniża cenę usług. Po trzecie, niestety nie wszyscy działający na naszym rynku są uczciwi i od czasu do czasu zdarza się, że wykonana praca nie zostaje rozliczona według umowy lub inwestor całkowicie uchyla się od zapłaty. Nieuczciwość i nieodparta chęć uzyskania jak największego zysku są obecnie powszechne w naszym społeczeństwie. Niemal co tydzień wybucha nowa afera gospodarcza. Korupcja, złodziejstwo, nieuczciwość, kłamstwo i pomówienia są widoczne na każdym kroku. Narzekamy na osoby życia politycznego i gospodarczego często zapominając o własnych grzechach. Z tym większą satysfakcją w dziale "news" przedstawiamy standardy postępowania przyjęte przez Europejską Federację Wykonawców Fundamentów. Wartości podstawowe, uczciwość i rzetelność, zapewnienie satysfakcji klientów i pracowników i postępowanie zapewniające ochronę środowiska, są podstawą przyjętego przez Federacje kodeksu honorowego. Nadchodzą święta Bożego Narodzenia. Budowlani cieszą się z lekkiej, jak dotąd, zimy, a dzieci narzekają na brak śniegu i mrozu. Miejmy nadzieję, że przyroda sama uczciwie pogodzi zwaśnione strony. Redakcja "Geotekstu" składa wszystkim czytelnikom i sympatykom naszego pisma najserdeczniejsze życzenia radosnych i spokojnych, pełnych rodzinnego ciepła Świat. Życzymy wam, żeby w nowym, 2005 roku standardy postępowania Europejskiej Federacji Wykonawców Fundamentów stały się podstawą postępowania naszego środowiska. Redakcja
[Styczeń 2005]
Jak doniosły służby meteorologiczne, grudzień był najcieplejszym grudniem od czasu gdy rozpoczęto stałe pomiary temperatury (pomiary takie prowadzi się od lat trzydziestych XIX wieku. W Warszawie nie widzieliśmy mrozu i śniegu, z czego niewątpliwie cieszyli się na budowach, ale co nie wzbudzało radości maluchów. Święta były mokre i szare, ale mamy nadzieję, że dla naszych czytelników okazały się pogodne, ciepłe i barwne. Od początku Nowego Roku do boju ruszyły cztery firmy geotechniczne badające grunt na jednej i tej samej działce. Areną walki stał się teren Elektrowni Powiśle. Właściciel terenu wystawił tę położoną w ciekawym punkcie miasta działkę na przetarg. Biorą w nim udział cztery firmy: trzy zagraniczne i jedna polska. I tak jak przed laty, w sierpniu 1944 roku, gdy teren Elektrowni Powiśle był miejscem zaciekłych walk, toczy się bój o ten skrawek Powiśla. Czy Polacy wyjdą zeń zwycięsko? Nie wiadomo. W każdym razie każdy z potencjalnych nabywców zlecił wykonanie wstępnych badań geotechnicznych i w ten sposób można było zobaczyć w akcji cztery firmy, które dziurawiły ziemię - jedna obok drugiej. Można było zobaczyć sprzęt i technikę konkurencji. Wszyscy badający stwierdzili, że w terenie panują trudne warunki grudniowe. Jednocześnie dla terenu położonego pomiędzy rzeką a Elektrownią został rozpisany międzynarodowy konkurs architektoniczny na Centrum Nauki "Kopernik". Organizatorem konkursu jest Biuro Naczelnego Architekta m.st. Warszawy. Konkurs, którego wyniki ogłoszone zostaną 30 maja, ma wyłonić najlepszą pracę - wkomponowaną w otoczenie, wykorzystującą sąsiedztwo Wisły i Starego Miasta oraz dobrze osadzoną w architekturze Warszawy - widoczną z praskiego brzegu. Ciekawe, jak uda się połączyć oba projekty i czy i tym razem względy komercyjne nie zwyciężą wartości użytkowych. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Marzec 2005]
Niepostrzeżenie minął rok od ukazania się pierwszego numeru naszego magazynu. W 2004 roku udało się nam wydać jedenaście numerów "Geotekstu". Staramy się, aby magazyn zainteresował nie tylko środowisko geotechniczne, ale także wszystkich związanych z budownictwem. Na nasze łamy zapraszamy także studentów. Chciałbym podziękować wszystkich którzy, wspierają nas pochwałą lub krytycznym słowem. Pochwały dodają siły, krytyka pozwala lepiej dopracować kolejne numery. Postaramy się, aby "Geotekst" w kolejnym roku był jeszcze ciekawszy i dostarczał większej ilości interesujących informacji. Mamy wiele pomysłów i jeżeli tylko starczy czasu, wprowadzimy je w życie. Chcemy przedstawiać pracownie architektoniczne, deweloperów i konstruktorów. Mam nadzieję, że uda nam się zaistnieć na wiosennych targach geologicznych w Pałacu Kultury i Nauki. Sukcesywnie powiększać będziemy listy linków i informacji o nadchodzących konferencjach. Zapraszamy wszystkich do otwartej internetowej dyskusji nad przyszłością naszego magazynu. W ostatnim wstępniaku pisałem o wyjątkowo łagodnej zimie. Na szczęście dziura ozonowa nie całkiem jeszcze odmieniła klimat na naszej planecie i w drugiej połowie stycznia powróciła prawdziwa zima. Zrobiło się mroźnie i biało. Zmiana aury trochę spowolniła tempo robót budowlanych, ale właśnie w styczniu oddany został kolejny fragment autostrady A4, z Chorzowa do Sośnicy. Ten 16-kilometrowy odcinek budowany był przez 2,5 roku. Autostrada jest na razie bezpłatna, brakuje jednak infrastruktury - stacji obsługi, barów itp. Pobity został też rekord wysokości kosztów budowy. Jak podała Polska Agencja Prasowa kilometr autostrady kosztował przeszło 10 milionów euro! Dotychczas najdroższy odcinek pochłonął 6,1 miliona za kilometr. Wysokie koszty spowodowane były koniecznością wykonania zabezpieczeń: cały odcinek przebiegał przez tereny szkód górniczych. Zresztą tak naprawdę nie wiadomo, ile budowa kosztowała. "Gazeta Prawna" poinformowała, że kilometr budowy to 32 miliony złotych, a "Życie Warszawy", że 10 milionów dolarów. Jeżeli 10 milionów euro to to samo co 10 milionów dolarów chętnie pożyczę milion dolarów i zamienię na milion euro. Na jednej z odbytych ostatnio konferencji przedstawiciel firmy reklamującej swój produkt poinformował, że na budowie drogi ekspresowej przekraczającej polsko-czeską granicę Polacy posługujący się prezentowaną technologią prace wykonywali znacznie szybciej i sprawniej niż Czesi na swoim odcinku drogi. Nie przeczę, ale dziwię się, dlaczego u naszych południowych sąsiadów koszt kilometra autostrady to 1-2 mln dolarów, czyli 5 razy taniej niż u nas! Zresztą nie tylko Czesi są tak oszczędni. W Macedonii budowany na terenie górzystym trzydziestopięciokilometrowy odcinek autostrady ze Skopje do Testowo pochłonął 67 milionów dolarów, co daje 1.9 miliona za kilometr. I może teraz łatwiej nam zrozumieć, dlaczego w innych krajach tempo powstawania autostrad jest znacznie lepsze. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Czerwiec 2005]
Pożegnaliśmy wielkiego Polaka, wspaniałego człowieka Ojca Świętego Jana Pawła II. W całej Polsce tłumy ludzi oddawały hołd Karolowi Wojtyle. Kraków, Wadowice, Warszawa, Częstochowa oraz inne miasta, miasteczka i wsie były świadkami narodowej modlitwy, refleksji i zadumy. Na wyremontowanej ubiegłego lata ulicy Jan Pawła II w Warszawie zapłonęły tysiące zniczy. Krakowskie Błonia zgromadziły setki tysięcy ludzi. Wszyscy głęboko przeżyli śmierć tak bliskiego nam rodaka. Ojciec Święty przez 26 lat swojego pontyfikatu nauczał nas jak żyć i jak postępować. W każdej homilii głoszonej w czasie narodowych pielgrzymek otrzymywaliśmy wskazówki i uwagi. Nie można zmarnować szansy, jaką obdarował nas Jan Paweł. Trzeba przypominać sobie te ważne lekcje i odrobić zadaną pracę domową. Wcielanie w życie drogi wyznaczonej przez papieża będzie najwspanialszym pomnikiem jaki możemy wystawić Janowi Pawłowi. Niech te tłumy manifestujące w dniach światowej żałoby zaczerpną z nauki Ojca Świętego. W życiu zawodowym co krok spotykamy się z nieuczciwością, chęcią uzyskania zysku za wszelką cenę. W kwietniu wykonywałem usługę dla indywidualnego inwestora, który spotkał się ze mną w terenie, towarzyszył przy badaniach gruntu, a gdy po kilku dniach chciałem umówić się na przekazanie gotowej już dokumentacji, oświadczył że nie jest już zainteresowany. Na początku roku wraz z zespołem przygotowałem dokumentację geologiczno-inżynierską dla dużego tematu projektowanego na Powiślu w Warszawie przez znanych warszawskich architektów. Na ich prośbę praca wykonana była w ekspresowym tempie. Opracowanie oddaliśmy na początku stycznia i przez cztery miesiące nie jesteśmy w stanie umówić się ze zleceniodawcami, którzy prosili żeby wstrzymać się z wystawieniem faktury. Kłopoty z otrzymaniem zaległych płatności są bolączką polskiego rynku gospodarczego. Nic dziwnego że według Banku Światowego Polska straciła opinię odważnego reformatora. W rankingu 130 krajów opuściliśmy 45 pozycję, na której utrzymywaliśmy się w 2004 roku. Polska nie zdołała skrócić procedur w sądach gospodarczych. Uzyskanie wyroku umożliwiającego ściągnięcie należności zajmuje w naszym kraju prawie trzy lata. W tej kategorii znajdujemy się w grupie państw, w których czas trwania procedury dochodzenia należności trwa najdłużej. W Holandii potrzeba na to 48 dni a we Francji 75. Mizernym pocieszeniem jest fakt, że jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się we Włoszech. Myślę, że nadszedł czas głębszej refleksji. Uczciwość, o której mówi Jan Paweł II, to nie uczciwość oderwana od życia zawodowego, przeznaczona tylko dla rodziny i przyjaciół. Uczmy się być rzetelni, prawdomówni i uczciwi w życiu codziennym, w domu i w pracy, a wtedy będziemy mogli pokazać, że śmierć Jana Pawła II wycisnęła na nas istotne piętno. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Wrzesień 2005]
Kończy się okres urlopowy, choć rynek budowlany w letnich miesiącach nie odpoczywa, a wręcz odwrotnie - przyspiesza korzystając z dobrej pogody i długiego dnia. Wiele budów pracuje także w soboty a zdarza się, o ile warunki na to pozwalają, że praca prowadzona jest także na zmianie nocnej. Tak działo się na przykład na budowie wiaduktu nad Trasą Toruńską przy centrum handlowym "Ikea" na Targówku. Żwirowe kolumny pod podpory wiaduktu wykonywano przez 24 godziny na dobę. Pracownicy Mostostostalu budujący wiadukt pracują przez sześć dni w tygodniu, każdego dnia do późnych godzin nocnych. Wiadukt rośnie jak na drożdżach. Fascynujące jest zresztą tempo budowania. W końcu ubiegłego roku przy zbiegu Kruczej i Mokotowskiej na trójkątnym placu przed budynkiem Metaleksportu widoczna była przepastna dziura wykopu, a dziś gotowa już jest cała bryła budynku. Na budowie wiaduktu na Targówku - informacje o tej budowie czytelnicy znajdą w bieżącym numerze Geotekstu - prace można było wykonywać na trzy zmiany, bo budowa nie zakłóca spokoju mieszkańcom. W pobliżu nie ma żadnego budynku mieszkalnego. Inaczej sytuacja przedstawia się w centrum aglomeracji. Często mieszkańcy skarżą się na hałas dochodzący z budowy po godzinie 22. Narażeni na uciążliwość sąsiedztwa budowy w ciągu dnia, nękani są także w czasie przeznaczonym na nocny wypoczynek. Co bardziej nerwowi albo ci świadomi swoich praw wzywają straż miejska która uspakaja budowę. Tłumaczył mi się jeden z kierowników budowy, ze napięte terminy trudne są do spełnienia, bo gdy tylko betonowanie przeciąga się po godzinie 22, zaraz mieszkańcy dzwonią po straż miejską i budowa karana jest mandatami. I nic dziwnego, trzeba uszanować spokój mieszkańców a prace organizować w taki sposób, aby usypiających czy odpoczywających po pracy ludzi nie budził odgłos pompy podającej beton, czy betoniarek podjeżdżających jedna po drugiej na budowę. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Październik 2005]
Jak podał Główny Urząd Statystyczny, w pierwszym półroczu 2005 roku produkcja budowlana w województwie mazowieckim wzrosła o 20 procent w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. W Warszawie developerzy bez kłopotu sprzedają wybudowane mieszkania, często jeszcze na długo przed wykończeniem budynku. Niektóre szczególnie prestiżowe inwestycje w ogóle nie są reklamowane. Informacje o budowanym budynku rozchodzą się pocztą pantoflową, a przyszli mieszkańcy odnoszą wrażenie, że kupują nieomal spod lady ściśle reglamentowany towar. Przypomina to czasy minionej epoki komunizmu, kiedy większość dóbr kupowało się korzystając z protekcji i układów. Budynków więc nam przybywa i, jak zapowiada w swoim programie nowo powstały rząd, przybywać będzie jeszcze więcej. Projektuje się także przyspieszenie tempa budowy autostrad. Wygląda więc na to, że pracy dla całego środowiska związanego z budownictwem w nadchodzących latach nie zabraknie. Tym pilniej należy zadbać o jak najszybsze powstanie rozsądnych planów zagospodarowania przestrzennego Warszawy, bo pod tym względem w mieście panuje wolna amerykanka. Nie wiadomo z jakich powodów wydaje się pozwolenie na budowę wysokiego budynku w kwartale zabudowanym domami pięciokondygnacyjnymi - jak to ma miejsce np. przy zbiegu ulic Kazimierzowskiej i Różanej. Wjeżdżając Puławską na Stary Mokotów od strony centrum, zastanawiam się często, jak to możliwe, żeby przy skrzyżowaniu z ulicą Narbutta, w ciągu dobrze zachowanej eleganckiej zabudowy z lat trzydziestych powstał przedziwny twór, który formą i kolorystyką nijak nie pasuje do otoczenia. Pokraczny budynek oszpecił ten niezmiernie cenny fragment starej części miasta. Budując nowe budynki często zapomina się o konieczności remontowania starych, niszczejących kamienic, które po odnowieniu mogły by stać się prawdziwymi perełkami, reliktami zniszczonego w czasie wojny miasta. Niestety, nierzadko inwestorzy chętniej rozbierają stare budynki, niż zabierają się do ich remontów, a miasto przystaje na takie rozwiązania i wydaje pozwolenia na rozbiórki. O starych warszawskich kamienicach, tych zapomnianych, tych odrestaurowanych i tych przeznaczonych do zagłady możemy dowiedzieć się z wystawy "Niezłomność kamienic - niepewny los historycznego śródmieścia Warszawy", która na początku listopada została otwarta w Galerii Braci Jabłkowskich przy ulicy Chmielnej. Mam nadzieję, że wraz ze wzrostem budownictwa wzrośnie liczba udanych projektów, a na kolejnej wystawie w Galerii Braci Jabłkowskich zobaczymy zdjęcia jeszcze wielu odremontowanych kamienic. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Styczeń 2006]
W styczniu 2004 roku ukazał się pierwszy numer naszego internetowego magazynu. Wraz z Nowym Rokiem rozpoczynamy kolejny, już trzeci rok "Geotekstu". Cały czas staramy się rozwijać pismo, choć postęp może nie jest taki, jakiego oczekują nasi czytelnicy i sympatycy no i my sami. W ubiegłym roku udało się nam rozbudować dział poświęcony konferencjom. W ostatnim, listopadowym numerze zamieściliśmy pierwszy raz specjalnie zamówioną dla naszego magazynu relację z konferencji w Osace. Tym razem przedstawiamy, naszym zdaniem bardzo ciekawy, referat Pana Wiesława Opęchowskiego pt. "Odwodnienie budowlane wykopów na przykładzie obiektów zrealizowanych w Warszawie" wygłoszony na XX Konferencji Warsztaty Pracy Projektanta Konstrukcji w Wiśle w 2005 roku. W Nowym Roku będziemy się starać dalej rozwijać nasz magazyn. Pomysłów jest wiele oby tylko udało się wcielić je w życie. Chcemy rozwinąć dział "Linków". Myślimy o nowych witrynach poświęconych pracowniom architektonicznym i developerom. Może też zagoszczą na naszych łamach firmy zajmujące się specjalistycznym fundamentowaniem. Nowy rok zapowiada się zresztą ciekawie nie tylko w "Geotekscie". Z wielkim zainteresowaniem czekamy na inwestycje, które w najbliższym czasie mają być realizowane w Warszawie. Przygotowania do budowy "Centrum Naukowego Kopernik" na Powiślu i Muzeum Historii Żydów Polskich przy Anielewicza są mocno zaawansowane. To będą zapewne kolejne, po Muzeum Powstania Warszawskiego, ważne nowe adresy na planie Warszawy. W 2006 roku w centrum rozpocznie się budowa kolejnych budynków wysokich. Miasto zmienia swoje oblicze. Naczelny architekt miasta Michał Borowski prognozuje że w ciągu najbliższego dziesięciolecia Warszawa może się stać miastem tej miary co Barcelona czy Sztokholm. Trzy linie metra, zintegrowana kolej miejska, nowe mosty i obwodnice, dwudziestosiedmiokilometrowe wybrzeże Wisły, dostępne i zagospodarowane. Miasto z 250 tysiącami nowych mieszkań i pół milionem studentów to wizja Borowskiego. Czy tak się stanie zobaczymy. Jak na razie władze męczą się z mostem Północnym, a o budowie nowych linii metra też trochę przycichło. Zwolenników podziemnej kolejki mogę pocieszyć że Zarząd Transportu Miejskiego podał wstępne ogłoszenie informacyjne o przetargu na budowę nowych stacji: Plac Konstytucji i Muranów. Jeżeli nie będzie przeszkód, budowa nowych przystanków może rozpocząć się wiosną 2007 roku. Korzystając z okazji, wszystkim czytelnikom, sympatykom i przyjaciołom "Geotekstu", składam najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności w Nowym 2006 Roku. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Lipiec 2006]
Zbliża się czas wakacji, letnich urlopów i wzmożonego tempa prac budowlanych. Trudno jest połączyć jedno z drugim gdy pracownicy domagają się zasłużonego wypoczynku a inwestorzy przyśpieszenia prac. Na dodatek liczba inwestorów na naszym rynku powiększa się z dnia na dzień. Przybywają nowe firmy z Hiszpanii, Irlandii, Szkocji, Kanady i innych krajów. Wszyscy chcą budować. Wzmaga się walka o tereny dostępne dla budownictwa w Warszawie. Wszyscy cierpimy na ciągły brak nowych planów zagospodarowania przestrzennego, choć jak zapowiada Michał Borowski naczelny architekt stolicy procedura uchwalania planów przez Radę Miasta stale postępuje. Niestety nie jest to postęp na miarę współczesnej epoki. Aktualnie jedynie 15 procent powierzchni miasta (w granicach administracyjnych) objęta jest obowiązującymi planami zagospodarowania przestrzennego, a kolejne 20 procent ma być zatwierdzonych nie wcześniej niż do końca 2008 roku! Ale na szczęście jednak się buduje. Plany nowych warszawskich inwestycji mogliśmy obejrzeć na kolejnej już XI wystawie "Plany na przyszłość" organizowanej przez Centrum Łowicka. Najwięcej inwestycji zgrupowało się na polach wilanowskich i nic dziwnego, bo tam dla inwestorów dostępny jest olbrzymi teren. Na wystawie obejrzeliśmy wiele ciekawych projektów domów mieszkalnych wielorodzinnych i jednorodzinnych budynków użyteczności publicznej. Przedstawiono także prace na konkurs "Centrum Nauk Kopernik", które powstanie przy bulwarze wiślanym nad zakrytą tunelem Wisłostradą. Pierwsze miejsce w konkursie przypadło pracowni Rar-2-Laboratorium Architektury Jana Ilubec. Sąd konkursowy przyznał nagrodę za najlepsze rozwiązanie funkcjonalne atrakcyjne rozwiązanie patia od strony Wisły i walory wnętrza, a w szczególności wejścia na angorę holl i patio. Nam najbardziej podobał się projekt pracowni profesora Stefana Kuryłowicza, który świetnie łączy nowoczesną formę budynków z ciekawie zaaranżowaną przestrzennie zielenią krajobrazu. Praca pracowni Kuryłowicz & Associates została wyróżniona. Zwróciliśmy uwagę na studium programowo - przestrzenne terenu "Fabryki Wódek Koneser", która znajduje się przy ulicy Ząbkowskiej na Pradze. Autorzy projektu to architekci z pracowni Bulanda - Mucha - Architekci znani są ze świetnego, projektu odbudowy Starej Papierni w Konstancinie - Jeziornie. Cieszymy się że zostanie uratowany kolejny zabytkowy fragment miasta, a wybrani do tego zadania architekci gwarantują, że będzie to zrobione jak należy. Na początku czerwca odbyły się Targi Geologia 2006. Targi nie zaskoczyły nas niczym specjalnym. Powtórzona została formuła z zeszłego roku. Tym, razem mogliśmy zobaczyć nie co więcej nowoczesnego sprzętu terenowego. Przed Pałacem Kultury i Nauki ustawiono kilka wiertnic mechanicznych. Obok sprzętu produkowanego przez bydgoski Wamet wystawiona została nowoczesna sonda wciskana CPT rodem ze Szwecji. Urządzenie to wraz z potrzebnym osprzętem kosztuje przeszło 80 tysięcy Euro. Do ceny należy doliczyć podatek VAT. Pomimo wysokiej ceny Szwedzi sprzedają w Polsce kolejne urządzenie. Takiego nowoczesnego sprzętu życzymy wszystkim geotechnikom, a projektantom i inwestorom badań wykonanych przy jego zastosowaniu. Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński
[Styczeń 2007]
Przełom jesieni i zimy to może nie jest najlepszy czas na malowanie mieszkania, ale latem nie udało się wykonać wszystkich zaplanowanych prac. Historia tego remontu jest długa, a zaczyna się na początku lata. Wtedy to przyjechała ekipa i wymieniła okna. Okno balkonowe było wadliwie zrobione i zostało wstawione tylko na czas potrzebny do wyprodukowania nowego. Był koniec lipca, pogoda piękna, wspólnie z żoną i dziećmi przygotowaliśmy mieszkanie do kolejnego etapu remontu - malowania. Pozdejmowaliśmy książki, płyty, albumy oraz inne drobiazgi z półek i popakowaliśmy w kartonowe pudła. Już miały rozpocząć się prace, gdy okazało się, że umówiony malarz wracając z imprezy złamał rękę. Podobno odprowadzał do domu pijanego kolegę. Nie wiem kto "był pod wpływem", ale to w końcu nieważne. Jego zastępca nie przyszedł w umówionym terminie. Telefon miał wyłączony i był nieosiągalny. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że nie przyszedł, bo trafiła mu się lepsza fucha. Wszystko tak się przeciągało, że nadszedł czas mojego urlopu, więc poszukiwania wykonawców zostały odłożone na później. Wakacje dobiegły końca, zrobiła się jesień, a nasza remontowa gehenna trwała nadal. Sąsiad polecił mi godnego zaufania fachowca, który przyszedł obejrzeć mieszkanie. Mierzył, liczył, zapisywał, planował po czym powiedział, że w ciągu kilku dni zrobi kosztorys. Po tygodniu zadzwoniłem do niego i dowiedziałem się, że kosztorys ma już na ukończeniu i zaraz zabiera się do roboty. Niestety i on przepadł - razem z kosztorysem i chęcią do pracy w moim M4. Minęły trzy miesiące, książki ciągle stoją w kartonach, a my zastanawiamy się, czy wybraliśmy właściwe kolory. Noce zrobiły się chłodne, co poczuliśmy przez nieszczelne okno balkonowe, którego ciągle jeszcze nie wyprodukowano, bo podobno fabryka cierpi na brak pracowników. Jeszcze chwila, a machnę ręką, wejdę na drabinę i sam pomaluje pokoje - w końcu w czasach studenckich i później, wielokrotnie własnoręcznie wykonywałem takie prace. Jeśli ktoś zastanawia się jaki ma to związek z geotechniką, czy szerzej z ogólną koniunkturą w budownictwie - to odpowiadam. Coraz wyraźniej rysuje się problem zatrudniania fachowców. Gro specjalistów wyjeżdża na budowy do bardziej rozwiniętych krajów Europy, gdzie wynagrodzenia są znacznie lepsze niż w Polsce. W Niemczech, Francji, czy Anglii słynny jest już nie tylko "polski hydraulik". Znam ekipę górali z okolic Zakopanego, która od lat pracuje na południu Francji, budząc podziw miejscowych specjalistów. W Warszawie w niesłychanym tempie rośnie liczba developerów. Budują Hiszpanie, Niemcy, Irlandczycy, Szkoci, Austriacy - długo by wymieniać. Trwa zacięta walka na deficytowym rynku terenów budowlanych. Ja zaś chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę na rynek fachowców, a właściwie na brak tego rynku. Nieuchronnie zbliża się bowiem czas, kiedy nie będzie komu wznosić nowych domów. Czas Birkutów dawno przeminął. Jeżeli znacznie nie wzrosną wynagrodzenia w strefie budownictwa, pozostanie nam tylko nadzieja na rychłe wejście Ukrainy do Wspólnoty Europejskiej.
[Sierpień 2007]
Wreszcie się udało. Po kilku miesiącach pracy przedstawiamy nową formułę naszego internetowego magazynu. Teraz nie trzeba już poszukiwać archiwalnych numerów Geotekstu, wszystko jest dostępne od zaraz. I tak np. w dziale "Historia" można obejrzeć dotychczas opracowane artykuły począwszy od pierwszego numeru. Podobnie w pozostałych działach. Geotekst od sierpnia 2007 staje się magazynem żywym, stale zmieniającym się. Na bieżąco będą pojawiać się nowe artykuły, wiadomości zdjęcia czy relacje z budów. Mam nadzieję że nowa forma magazynu spodoba się czytelnikom - internautom. Korzystając z możliwości chciałem podziękować Pawłowi Traczyńskiemu, który niezliczoną ilość godzin poświęcił na opracowanie nowej edycji. Za oknami tradycyjne polskie lato, które obala teorię o globalnym ociepleniu. Jednego lata jest cieplej innego zimniej. Tak jak było i zapewne będzie. Generalnie pogoda sprzyja budowlanym. Deszcz pada ale nie są to jakieś katastrofalne opady. Upału brak a to jak wiadomo sprzyja wydajnej pracy. Wszyscy czają się do skoku na Euro 2012, ale jak na razie, na starcie zawodników łapią skurcze. Kurcze, czy my zdążymy? Redaktor Naczelny Krzysztof Traczyński