Kilka prostych wypadków

W ostatnich tygodniach trafiło mi się kilka ekspertyz, które po raz kolejny udowodniły jak istotne jest wykonywanie badań geotechnicznych nawet w pozornie banalnych wypadkach.

Pierwszy wypadek

Wypadek dotyczy budowy fundamentu pod nośnik cenowy. Tak ładnie nazywa się tablica, na której podane są ceny paliw na stacjach benzynowych. Duża powierzchnia tablicy musi być odporna na działanie silnych wiatrów. Dla przeniesienia dużej wartości momentu zginającego w podłożu wykonuje się fundament w postaci bloku żelbetowego o wymiarach 2.5 x 2.5 metra i wysokości 1,5 m.

Wykonawca fundamentu na terenie jednej z warszawskich stacji benzynowych nie otrzymał dokumentacji geotechnicznej, nie przeprowadził także badania podłoża w dnie wykopu fundamentowego. Z powodu napiętego terminarza fundament wylano. Ponieważ konstruktor domagał się badania podłoża gruntowego, przeprowadzone zostały wiercenia kontrolne przy ścianach istniejącego fundamentu. Usytuowanie fundamentu w bezpośrednim sąsiedztwie zbiorników posadowionych na głębokości 4.0 metry ppt już na początku pracy budziło uzasadnione obawy co do jakości gruntu. Sondowania dynamiczne wykazały, że fundament posadowiony został na luźnych gruntach nasypowych o miąższości 2,5 metra i nie nadawał się do przejęcia obciążeń. Przy pomocy dźwigu podniesiono fundament odstawiono na bok, a następnie wykonano studnie które oparto na występujących na głębokości 4.0 metry ppt. gruntach nośnych. Na studniach usytuowano wcześniej wykonany fundament.

Drugi wypadek

Właściciel niewielkiego domku jednorodzinnego zdecydował się nieznacznie rozbudować budynek. Gdy już wykonano prace budowlane, zlecono wykonanie dokumentacji geotechnicznej. Badania wykazały, że narożnik dobudowanej części posadowiony został na luźnej zasypce wykopu, przebiegającej w pobliżu kanalizacji. Pod fundamentem znajdowało się pół metra nie nośnego gruntu. Konieczne stało się wykonanie podbicia fundamentów.

Trzeci wypadek

Interesujący nas dom wybudowano jeszcze przed wojną. Niewielki, parterowy budynek świetnie przetrzymał próbę czasu. W latach dziewięćdziesiątych do jego ściany szczytowej dostawiono garaż. Po niedługim czasie frontowa ściana popękała. Rysy były niepokojąco duże. Właściciel budynku zlecił wykonanie ekspertyzy geotechnicznej. Wiercenia wykazały, że w podłożu pod humusem występował grunt nasypowy, zalegający do głębokości 1,5 metra, pokrywający warstwę torfu o miąższości 2 metry. Pod torfami występowały piaski średnie, średnio zagęszczone o stopniu zagęszczenia ID = 0.35. Dla określenia sposobu posadowienia fundamentów wykonano odkrywkę na styku budynku i garażu. Okazało się, że fundamenty budynku zostały posadowione w piaskach zalegających pod torfami. Fundamenty garażu posadowiono w gruntach nasypowych! Ponadto opierały się one o występ na ścianie budynku. Osiadający na słabym podłożu fundament obciążał ścianę i spowodował jej pęknięcie. Właściciel zdecydował się rozebrać garaż.

Oczywiście bywają także przezorni. Przekonany przez konstruktora właściciel budynku jednorodzinnego, mimo wątpliwości zlecił wykonanie badań pod garaż, który miał być dostawiony do budynku. Istniejący budynek był podpiwniczony. Badania wykazały, że pod powierzchnią terenu występują grunty organiczne. Na szczęście udało się bezpiecznie posadowić fundamenty.

Czwarty wypadek

Właściciel nabytej działki postanowił podnieść teren, aby zrównać jej powierzchnię z przyległą ulicą. Kilkanaście ciężarówek dostarczyło grunt z wykopu znajdującej się w pobliżu budowy. Teren podwyższono, a powierzchnię wyrównano.

Niestety okazało się, że przed podniesieniem terenu nie usunięto humusu, którego grubość przekraczała 0.5 metra. W krótkim czasie grunt organiczny, odcięty nasypem od dostępu powietrza, zaczął się rozkładać, wydzielając gaz o przykrym zapachu.

Należy pamiętać, że humus trzeba usunąć z całej powierzchni projektowanej zabudowy, poszerzonej o pas szerokości pół metra. Humus złożony w pryzmę, może być rozłożony na powierzchni działki, po zakończeniu budowy, w miejscach gdzie projektowana jest zieleń.