Czy można budować bez kontroli zagęszczenia?
Na to pytanie zapewne może odpowiedzieć mieszkaniec podwarszawskiej willi, w której podłoga parteru uległa licznym deformacjom po około 2 latach użytkowania budynku. Zaprzyjaźniona firma z Podhala wykonywała wszystkie prace budowlane z zapewnieniem najwyższej jakości ich wykonania. Poproszono nawet właściciela budowanego domu o zakup odpowiedniego gruntu, który rzekomo miał być wbudowany pomiędzy ławy fundamentowe jako podłoże posadzki, a następnie dobrze zagęszczony.
Życie niestety zweryfikowało wszystkie obietnice wykonawcy. Po kilkuletniej eksploatacji budynku podłoga na parterze zaczęła się zapadać. Po przekłuciu posadzki okazało się, że pod warstwą betonu istnieje pusta przestrzeń powstała na skutek osiadania niezagęszczonego gruntu. Dodatkowo grunt wbudowany pod posadzką nie był gruntem zakupionym specjalnie w tym celu przez inwestora. Pusta przestrzeń pod podłogą osiągnęła miejscami nawet kilkanaście centymetrów.
Brak kontroli jakości wykonania prac budowlanych na etapie wykonawstwa, spowodował konieczność poniesienia kosztów remontu całego parteru już po kilku latach użytkowania domu.