Bank dyskontowy
Biegnącą od ulicy Wierzbowej w kierunku Ogrodu Saskiego ulicę Fredry wytyczono w 1876 roku. Przed wojną ulica była zabudowana z obu stron. Południowo-wschodnią pierzeję w znacznej części zajmował Pałac Brühla, wysadzony przez Niemców w 1944 roku. Mieściło się w nim Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a willa blisko z nim sąsiadująca od zachodu mieściła rezydencję ministra Józefa Becka. Ulica Fredry (wcześniej ul. hr. Kutzebue) w tamtych latach nie kończyła się przy ogrodzie, a skręcała w kierunku północnym i łączyła się z ulicą Niecałą. Na rogu, pod numerem 10, stała kamienica Bachrarów (braci Arona i Izraela przybyłych pod koniec XIX wieku do Warszawy z Rosji) z domem handlowym pod firmą Bracia Bachrar, następny budynek zajmował zaś hotel Brühlowski. Przed jego szerokim frontem teren ozdabiał staw, do dziś cieszący swoim widokiem spacerowiczów. W budynku braci Bachrarów przed I wojną parter zajmowały sklepy. Inny budynek braci Bacharów znajdował się u zbiegu ulic Jasnej ze Świętokrzyską, mieścił się w nim konsulat amerykański. Budynek został zniszczony w czasie Powstania Warszawskiego. Oba budynki przy ulicy Fredry zbudowane w latach 1878–1879 zostały zbombardowane w 1939 roku. Placu przy ogrodzie do dziś nie zagospodarowano.
Przed prebudową
Pod koniec XIX wieku (1896-1897) na terenie posesji przy ulicy Fredry 8 zbudowano zaprojektowany przez inżyniera budowniczego i architekta Kazimierza Loewego gmach Banku Dyskontowego. Budynek w dość dobrym stanie przetrwał wojnę i szczęśliwie nie został rozebrany, a w końcu lat osiemdziesiątych kamienicę wyremontowano według projektu Tadeusza Gonera z odtworzeniem sali operacyjnej banku. W budynku znalazł siedzibę warszawski oddział Polskiego Wydawnictwa Muzycznego (PWM). Archiwa PWM mieszczące się w budynku liczyły przeszło 120 tysięcy zbiorów nutowych. „Dział wypożyczeń zajmuje się odpłatnym udostępnianiem partytur, wyciągów fortepianowych, głosów orkiestrowych, chóralnych oraz librett polskich i zagranicznych utworów na potrzeby wykonawcze instytucji muzycznych. W zbiorach biblioteki znajdują się utwory kompozytorów polskich i zagranicznych od epoki baroku po czasy współczesne” – informuje wydawnictwo na swojej stronie internetowej. Znaczna część tych drogocennych zbiorów zgromadzona jest w podziemiach budynku. Korzystają z nich studenci Akademii Muzycznych i polscy muzycy.
Konkurs na przebudowę
W sierpniu 2017 roku PWM ogłosiło konkurs na opracowanie koncepcji architektonicznej przebudowy swojej siedziby. W programie przebudowy jednym z głównych celów było fachowe zabezpieczenie zbiorów oraz stworzenie nowoczesnej infrastruktury biblioteczno-archiwizacyjnej do przechowywania druków muzycznych z zakresu polskiego dziedzictwa muzycznego.
Trzy miesiące później ogłoszono wyniki. Przewodniczący Sądu Konkursowego Tomasz Konior, anonsując je, zapewnił: „Niezwykły to konkurs, bardzo trudny, w wyjątkowej lokalizacji, a za najlepszą pracą kryje się zespół, który będzie zobowiązany do tego, żeby w sposób konstruktywny pracować z użytkownikiem i doprowadzić do dobrej realizacji, bo ona jest celem tego przedsięwzięcia”.
Decyzją Sądu Konkursowego przyznano pierwszą nagrodę pracowni AMC – Andrzej Chołdzyński (absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej; studia podyplomowe – L'école d'architecture de Paris Villemin, architektoniczne – L'École nationale supérieure d'architecture de Paris-Val de Seine, z zakresu kultury i cywilizacji francuskiej – Uniwersytet Sorbony). Nie przyznano drugiej nagrody, tylko dwie równorzędne trzecie. Otrzymały je pracownie: Claudio Nardi Architetto z Florencji oraz Bulanda Mucha Architekci.
Plan modernizacji
W budynkach po modernizacji przewidziano salę koncertową, studio nagrań, księgarnię muzyczną, salę tańca, miejsce na warsztaty muzyczne, bibliotekę, mediatekę, archiwum, część biurową, a także kawiarnię oraz pokoje gościnne z tarasami otwartymi na Ogród Saski.
Projekt zakłada rozbiórkę części północnej budynku i realizację w tej części nowej struktury o wysokości sześciu kondygnacji. Na najwyższych piętrach znajdzie się archiwum, w części środkowej sala koncertowa. Nowy budynek będzie miał co najmniej dwie kondygnacje podziemne.
Wnętrze z minionej epoki
Latem 2018 roku Geotest przeprowadził badania geotechniczne konieczne dla projektowanej przebudowy. Gdy pierwszy raz udałem się na spotkanie do budynku przy ulicy Fredry 8, nie spodziewałem się prawdziwego olśnienia - odkrycia wyjątkowego miejsca. Zamknąwszy drzwi prowadzące do budynku, niespodziewanie znalazłem się w pięknym wnętrzu z minionej epoki - sali operacyjnej dawnego banku. Do holu prowadzącego do niej wiodą schody z białego marmuru. Salę o wysokości dwóch kondygnacji przykrywa szklany dach o stalowej konstrukcji. W sali na parterze mieszczą się okienka kasowe w oprawach snycerskich z drewnianymi naczółkami, a na piętrze biegnie przepiękna galeria z balustradą. Posadzkę zdobią wielobarwne ceramiczne?] płytki. Ogromne wrażenie sprawia klatka schodowa ze stopniami z białego marmuru, z bogato rzeźbioną balustradą poręczy.
Na parapecie w sieni widnieje napis: „Gmach wybudowany w roku 1897 przez warszawskie biuro architektoniczno-budowlane Karol Kozłowski i Ska. podług projektu i pod kierunkiem architektury Kazimierza Loewego”.
Podziemne kondygnacje i historia bankowego skarbca
Zwiedzając ten pochodzący z końca XIX wieku budynek, ze zdziwieniem zorientowałem się, że ma on dwie podziemne kondygnacje – rzecz to rzadka w tamtej epoce. Jak wykazały wykonane później pomiary, posadzka najniższego poziomu znajduje się 5,40 m poniżej poziomu terenu wokół budynku. W otworach badawczych, wykonanych przez nas wokół kamienicy, woda gruntowa występowała na głębokości 7,00 m, czyli 1,60 m poniżej posadzki. To dlatego budowniczowie banku mogli bez kłopotów wykonać tak głęboki wykop, bez narażania piwnic na przeciekanie wody gruntowej. Suche piwnice pozwalały na bezpieczne przechowywanie w nich archiwalnych zbiorów.
„W tym pomieszczeniu znajdował się bankowy skarbiec” – poinformowała mnie dyrektorka oddziału warszawskiego, oprowadzająca mnie po budynku Teresa Kozak, gdy znaleźliśmy się na dolnym poziomie piwnic. „To słynny skarbiec” – dodała. „Wie pan, z czego zasłynął?”
Nie wiedziałem.
To do tego skarbca próbowali dostać się włamywacze w 1926 roku. Historię tę przedstawia film Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy Mieczysława Jahody i Janusza Rzeszewskiego, z Piotrem Fronczewskim w roli głównej.
Napad na Bank Dyskontowy pojawia się też w rozdziale „Kasiarze” książki Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy Stanisława Milewskiego. Gdy kierownik „brygady kradzieżowej” Urzędu Śledczego m.st. Warszawy Henryk Lange wszedł do bankowego skarbca, ujrzał przez otwór wykonany w podłodze wejście do jamy znajdującej się pod jednometrowej grubości betonową podłogą skarbca . W jamie leżał wycięty blok betonowy, lewary samochodowe i rurki metalowe do przebijania muru. Do pomieszczenia, w którym znajdował się skarbiec, włamywacze dostali się tunelem o wymiarach 75 x 75 cm. Tunel o długości kilkudziesięciu metrów, o ścianach zabezpieczonych deskami, prowadził do kamienicy przy ulicy Niecałej 7; miał sztolnie, w których kopiący mogli się wyprostować; urobek wywożono małym wózkiem i wsypywano do drewnianych skrzyń umieszczonych w piwnicach budynku przy ulicy Niecałej.
Włamywacze nie dostali się do skarbca, w którym spoczywał milion dolarów. Jak podaje Stanisław Milewski, nie udało im się przeciąć palnikiem acetylenowym 25-milimetrowej stalowej płyty, gdyż dusili się gazem powstającym w trakcie jego pracy.
Sprawców nie ujęto. O przeprowadzenie akcji podejrzewano znanego w świecie włamywaczy Stanisława Cichockiego. Podobną metodą dostał się on do skarbca bankowego w Rostowie. Wykonano tam tunel z piwnicy kamienicy usytuowanej po drugiej stronie ulicy, uprzednio wynajętej na lokal do produkcji ciasteczek!
Akcja w Rostowie przypomina scenariusz filmu Woody'ego Allena Drobne cwaniaczki. Bohaterowie w wynajętym lokalu w piwnicach, skąd zaczynają kopać tunel do banku, w celu ukrycia rzeczywistych zamiarów otwierają cukiernię. Produkowane przez żonę jednego z włamywaczy ciasteczka cieszą się sławą w całym mieście.
Może sławne staną się ciasteczka podawane w kawiarni w przebudowanym budynku PWM przy ulicy Fredry?
Badania na potrzeby projektu
Dla potrzeb projektu wykonaliśmy otwory badawcze i sondowania, a także odkrywki fundamentów.
6 odkrywek fundamentów zrobionych zostało z poziomu terenu, natomiast 9 z poziomów –1 i –2 budynku PWM. Zweryfikowano poziom posadowienia budynku przy ul. Fredry 8 oraz sąsiednich budynków.
Budynek PWM został wzniesiony w 1897 roku prawdopodobnie między dwoma istniejącymi ówcześnie budynkami: od strony północnej (ul. Fredry 6) oraz od strony południowej (budynek wyburzony, dz. nr ew. 24/17). Budynek składa się z trzech zróżnicowanych konstrukcyjnie części: frontowej, od ul. Fredy, części południowej od strony dz. nr ew. 24/17 oraz części północnej od posesji przy ul. Fredry 6 [2.13]. Budynek posiada jedną kondygnację podziemną pod całym budynkiem oraz w zachodniej części lokalnie poziom –2.
Odkrywki wykonane z poziomu terenu wykazały, iż ściana południowa stanowiąca wspólną ścianę dwóch budynków posadowiona jest na rzędnych 108.98 m n.p.m. od strony zachodniej, przez część środkową posadowioną na rzędnej 108.49 m n.p.m., do części zachodniej posadowionej na rzędnej 108.37 m n.p.m. Fundamenty budynku stanowią ławy bądź ściany ceglane.
Pod nasypami i przypowierzchniowymi piaskami od głębokości 6.00 do 10.30 metra występują plioceńskie iły. Woda gruntowa został pomierzona na głębokości 7.00 m ppt.
Projekt konstrukcji powstał w pracowni Wojciecha Naziębło.
Czekamy na realizację tej ciekawej inwestycji.