Różdżkarze
Byłem świadkiem wiercenia studni u mojego sąsiada na Mazurach. W miejscu, gdzie projektowano umieścić studnię, nie było odpowiedniego pokładu wodonośnego. Zmieniono lokalizację, ale i ta okazała się niewłaściwa. Ekipa szukająca wody podziurawiła podwórze jak sito. Pomimo wielu prób wody nie udało się znaleźć.
Zgodnie z radą mieszkańca wioski zwróciliśmy się do emerytowanego leśniczego, znanego w okolicy radiestety.
Pojechaliśmy do leśnictwa i zaprosiliśmy go do siebie. Pan leśniczy przeszedł się po podwórzu i w końcu wskazał dwa punkty.
Wiertnica została ustawiona. Pod wieczór ze studni popłynęła woda. Także w drugim wskazanym przez leśniczego miejscu występował pokład wodonośny.
Rok temu zadzwonił do mnie mój były student, obecnie dyrektor dużej wytwórni betonu.
- Panie Krzysztofie, co robić? Potrzebujemy wody dla węzła betoniarskiego. Na budowie nie ma wodociągu, a studniarze bezskutecznie wiercą już od kilku dni. Wykonali kilka otworów głębokości powyżej 20 metrów, a wody nie ma.
Zadzwoniłem do pana Siudalskiego, autora wielu artykułów w "Muratorze", z prośbą o pomoc.
Pan Siudalski znany jest także jako świetny różdżkarz. Studniarze wykonali odwiert we wskazanym przezeń miejscu i potrzebna dla wytwórni woda znalazła się.
Warstwa miała odpowiednią, wysoką wydajność. Niestety okazało się, że woda jest mocno zanieczyszczona i nie nadaje się do produkcji betonu. Trzeba było ciągnąć długi wodociąg!
Tekst pozostawiam bez komentarza.